Pobiegliśmy za hukiem. Na miejscu była tylko spalona ziemia. Nagle od tyły zaatakował nas smok. Swoim kolczastym ogonem przebił ciało Gale na wylot. Padł trupem, a ja wiem że nie śmierć bliskiego najbardziej boli tylko brak czasu na słowa pożegnania. Wpadłem w furie i zaczołem walkę z gadem. Zabiłem go, ale furia powodowała u mnie wyczerpanie dużych zasobów energii. Podszedłem do ciała Gale bo chciałem go zanieść do Deity, ale nie mogłem wyciągnąć z pod głazu. Ruszyłem w stronę Deity myśląc jak jej to powiedzieć. Po drodze zdeżyłem się z jakąś waderą. Byłem trochę wkużony
-Uważaj trochę- powiedziałem przygnębiony
-Sorka, jestem Black Moon, a ty
-Bloodspill
Nie zważając na nic poszedłem dalej w jeszcze większym smutku. Wadera ruszyła za mbą. Po chwili byłem już przy Deity
<Deity/Black Moon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz