Oczy Deity stały się szare i ślepe. Razem z Gale zanieśliśmy ją nad jezioro i ochlapaliśmy jej głowę wodą, na marne. Wadera zaczęła coś szeptać. Nic nie usłyszeliśmy tylko bełkot. Zobaczyłem dużego jelenia który przeprawiał się przez to jezioro. Bez zastanowienia wskoczyłem do wody i go zabiłem. Podczas mojej nieobecności Deity wróciła do siebie, ale i tak nie mogła stanąć na łapy. Gale pomógł mi nasz obiad wyciągnąć z wody.
-Obiad gotowy-krzyknął
Wszyscy zabraliśmy się do jedzenia. Zamyśliłem się
-Dziękuje ci-powiedziała Deity wyrywając mnie z zamyślenia
-Nie ma za co-powiedziałem z małym zdziwieniem. Nagle coś huknęło.
<Deity/Gale?>
-Obiad gotowy-krzyknął
Wszyscy zabraliśmy się do jedzenia. Zamyśliłem się
-Dziękuje ci-powiedziała Deity wyrywając mnie z zamyślenia
-Nie ma za co-powiedziałem z małym zdziwieniem. Nagle coś huknęło.
<Deity/Gale?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz