Przez zdanie Kilw zatkało mnie ale po chwili powiedziałam.
-Nie zginiemy! Rób to co Co Ci każę a nie zginiemy!-Krzyknęłam.Widzisz tamtą krę?
-Tak widzę.
-Nie wskakuj na nią!Ale użyj żywiołu tylko to nas może uratować!-Wytłumaczyłam.
-Nie mog...-Pocałowałam Kilwa w policzek a on bez namysłu zmienił żywioł.
-Weź ten sznur który Ci dałam weź jedną stronę a ja wezmę drugą .Biegnij pędem na tamtą skałę.-Pobiegłam w prawo a on w lewo.
-Co dalej?-Krzykną.
-Zawiąż sznur o tamtą gałąź i Sprowadź go blisko lądu.
-Się robi!-Rzucił się na wodę.W tedy ja urwałam ostrą gałąź i przywiązałam ją do liny.-Dobra raz się żyje!-Skoczyłam ze skały trzymając się liny po drodze wzięłam Kilwa ze sobą i wbiliśmy stworu morskiemu gałąź w otwór gębowy.-I jak się leci?
-Dobre.
-To zaraz poleci się jeszcze lepiej!-Zawyłam najdłużej jak umiem. Po chwili przyleciała Igła wzięła nas na grzbiet i polecieliśmy w stronę watahy.
-Ej a tak szczerze serio mnie kochasz?-Zapytałam Kilwa.
<Kilw? Kochasz czy nie kochasz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz