Wziołem kawałek ryby i umoczyłem w owocach. Deity się przygłądała z nadzieją w oczach.Włożyłem do pyska rybę.
-Muszę przyznać że to bardzo dobre-powiedziałem z uśmiechem
Deity też odpowiedziała uśmiechem. Gdy skończyliśmy jeść Deity parskneła śmiechem. Podszedłem do jeziora i gdy się przejżałem sam zaczołem się śmiać. Byłem cały fioletowy od owoców. Szybko się umyłem i pobiegłem do Deity. Była już w jaskini. Te butelki nie dawały mi spokoju. Wiedziałem że bogini nie dała by nam tego bez powodu.
-To co? Pijemy?-zapytałem wskakując na butelki
<Deity? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz