Wadera zawołała nas na drzewo. Kilw od razu pognał do niej. Ja spojrzałem na owe drzewo i po chwili wzbiłem się w powietrze. Usiadłem na gałęzi niedaleko wadery i basiora.
-Pięknie tutaj! - Zachwycała się Annaya.
-To prawda, świetny widok. - Przytaknął Kilw.
-A ty, Kaname, co sądzisz? - Wilczyca skierowała pytanie do mnie.
Chwilę milczałem spoglądając w dal.
-Taa, piękne. - Nie spuszczałem wzroku z widoku.
Zacząłem machać ogonem, często tak robię gdy mam do czynienia z pięknem przyrody. Przez jakiś czas nic nie mówiłem, a ta dwójka mówiła w najlepsze.
-To co Kaname? Idziemy do tego Lasy Czasu? - Spytał przerywając moje milczenie Kilw.
`-Taa, jasne.
Annaya radośnie zeskoczyła z drzewa, a chwilę potem Kilw zrobił to samo. Nie zostając w tyle zeskoczyłem z drzewa i rozłożyłem skrzydła łagodząc upadek.
-Powinieneś bardziej się bawić. - Stwierdził basior.
-Tak, może powinienem... - Zamyśliłem się.
Ruszyliśmy w stronę Lasu Czasu.
<Annaya, Kilw?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz