Aaaa...Jednak oczy mnie zmyliły.Od wielu
dni wędrowałam prawie bez przerwy,więc zmęczenie dało mi we
znaki.Sądziłam,że idę w stronę dużego basiora,ale po dość długiej chwili
zorientowałam się,że ten ,,intruz'' to wadera! Obiecując sobie w
duchu,że w wolnej chwili się porządnie wyspie,podeszłam niemal
bezszelestnie do wilczycy.Żeby zdradzić swoją obecność,specjalnie
nadepnęłam na jakąś suchą gałązkę.Udało się.Wadera odwróciła się i
popatrzyła na mnie nieodgadnionym wzrokiem.Chciałam zacząć rozmowę,ale
nagle usłyszałam świst nad moją głową.Spojrzawszy w niebo,zobaczyłam
tylko parę chmurek,za którymi słońce się schowało,jakby miało zamiar dać
chwilę odpoczynku zmęczonych zwierzętom.
Ale tym niezrażona,rozpoczęłam konwersację: -Hej,jestem Melissa.A ty?-uśmiechnęłam się -Deity...-odpowiedziała wilczyca
<Deity,dokończysz?>
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz