Część 1.
Kiedy tylko zobaczyłem to drugie miejsce zmartwiłem się. Był to bowiem zatopiony statek piracki. Przyznaję, że nienawidzę ludzi, ani rzeczy z nimi związanych. Od samego widoku ciarki mnie przeszły. No cóż... mus to mus.Przyśpieszyłem i zanim nawet zdążyłem dotknąć statku wielki rekin mnie zaatakował. Zdążył u dziabać mnie w lewą, tylną łapę. Szybko machnąłem skrzydłami i fala odepchnęła rekina w skały. Kamienie się posypały, ale rekin nie dawał za wygraną. Zaszarżował ponownie, ale tym razem zrobiłem unik. Uderzył łbem prosto w rafę koralową. Podpłynąłem do niego. Przekręciłem jego wielki cielsko i zobaczyłem, że nagle, dosłownie znikąd, pojawiły mu się na brzuchu dwie małże.Odczepiłem i popłynąłem do statku. Poszwendałem się po pokładzie, kajutach i Bóg wie gdzie, w sumie znalazłem jeszcze tylko dwie. Z czterema małżami popłynąłem do With'a. Oddałem mu je. Było pięć z głowy.
Zanurkowałem raz jeszcze.Popłynąłem do trzeciego miejsca. Był to wielki, podwodny budynek, ukształtowany w labirynt. Przyznaję, że nie było tam ani jednego przeciwnika, ale am labirynt był ogromny. Błąkałem się w nim z dobrą godzinę. Dostawałem oczopląsu od tych wszystkich tak samo wyglądających korytarzy. W końcu wysłałem kolejne fale ultradźwiękowe. Namierzyłem niewielką grotę na końcu lewego tunelu. Skręciłem w niego i dotarłem do groty. W środku były skarby: klejnoty, srebro, złoto, biżuteria, piękne stroje, berła, korony, pozłacane trony; dosłownie wszystko. Rozejrzałem się dokładniej i zobaczyłem małże, poprzyczepiane do sufitu, które zwisały. Odczepiłem wszystkie. Było ich w sumie sześć. Zaniosłem je na górę. With się cieszył z ,,prezentów". W końcu miał ich już jedenaście...
Zanurzyłem się raz kolejny. Po jakimś czasie dotarłem do czwartego miejsca. Była to... jakby polana. Trawa morska wyrastała tam, a gdzieniegdzie rosły koralowce, które przypominały drzewa. Wszędzie pływały małe rybki. Nagle wszystkie, te na pozór słodkie rybki, rzuciły się na mnie. Przemieniły się w pijawki! Wczepiły mi się w futro. Zacząłem powoli słabnąć, jednak nie re mną te numery. Dmuchnąłem i każda z tych pijawek zniknęła, poniesiona przez prąd daleko, bardzo daleko. Pogrzebałem w ziemi i znalazłem jedną małże. Zaniosłem ją With'owi.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz