Okropnie mi się nudziło. Wybrałem się w With'em na spacer. Szliśmy nad rzekę. Właśnie truchtałem sonie między gałązkami próbując je omijać, a With, który szedł za mną, deptał je i roztrzaskiwał. Ten odgłos pękających gałązek... Miałem go już dosyć.
-With... - Spojrzałem groźnie na smoka, a on się lekko skulił. - Przestań tak hałasować, wiesz, że nie lubię hałasu.
Sok zaryczał cicho na znak, że rozumie. Rozluźniłem zmarszczone brwi i znów ruszyłem. Tym razem spacerowałem w ciszy. Niestety... zaraz po tym, jak usiadłem na kamieniu w słońcu nad szumiącą rzeką, usłyszałem długi krzyk. Spojrzałem za źródłem hałasu i zobaczyłem znajomą twarz.
Niezwłocznie rozłożyłem skrzydła i wzbiłem się w powietrze. Podleciałem do wilka i złapałem go za łapę. Powoli wylądowałem obok With'a. Postawiłem wilka na ziemi.
-Trzeba bardziej uważać... jak ci było na imię? - Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na wilka.
-...
<Ktoś???>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz