Wadera spytała mnie radośnie.
-Nie mam nic przeciwko. - Stwierdziłem wstając.
-To świetnie. Chodźmy! - Zarządziła i skierowała się w stronę rzeki.
Zanim się oddaliła złapałem ją lekko za ramię i zatrzymałem. Ona spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
-Nie mam nic przeciwko, ale nie powinniśmy iść. Masz katar, jeszcze się rozchorujesz. - Puściłem wilczycę i spojrzałem na nią moją ,,drugą stroną".
Trochę się o nią martwiłem... przyznaję.
<Crystal?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz